Tajlandia stała się bardzo popularna w ostatnich latach wśród polskich turystów. Pomimo, że ciężko już spotkać plaże, które nie są zatłoczone przez turystów, to jednak warto wybrać się w tamte strony aby zasmakować smaków zarówno kulinarnych jak i kulturowych.
Planowany czas podróży – 2 tygodnie. Plan podróży: londowanie Krabi – Koha Samui – Koh Phanang – Bangkok – wylot Phuket.
Wcześnie rano wylądowaliśmy niedaleko miasteczka Krabi. Z lotniska odjeżdzają autobusy publiczne więc nie dajcie się naciągnąć i nie kupujcie biletów w biurach turystycznych, które znajdują się na lotnisku tylko przy autobusie.
Pierwsza rada – biletów nigdy nie kupować u pośredników!
Autobus kosztuje 100 thb (około 10zł) od osoby a u pośredników 150 thb wzwyż. Z lotniska ruszyliśmy w stronę Railay beach. Jest to zjawiskowy cypelek niedaleko Krabi Town, gdzie dotrzeć można jedynie łódką. Dojazd autobusem do Ao Nang zajął nam około 40 minut.
[wp_ad_camp_1]
Z Ao Nang wzięliśmy ,,Longtail boatʼʼ – łódkę z długim ogonem i ruszyliśmy do raju wspinaczy cena: 80 thb. Już po dwudziestu minutach ujrzeliśmy przepiękne skały wyłaniające się wprost z oceanu. Ponieważ noclegu nie zarezerowaliśmy wcześniej to ruszyliśmy na poszukiwania. Podróż odbywała się w grudniu czyli w wysokim sezonie w Tajlandii. Z tego co wyczytaliśmy na forach internetowych z noclegami miało być ciężko. Jednak okazało się, że noclegow było pod dostatek. W tym roku turyści nie dopisali. Zatrzymaliśmy się w Railay Princess resort w części nie hotelowej lecz dla bacpakersów. Pokoje bardzo podstawowe i skromne ale czyste, cena 750 thb ze śniadaniem.
Do zwiedzenia mieliśmy trzy plaże. Z Ao Nang przybiliśmy do zachodniej części cypla. Bardzo ładna plaża, również przy odplywie, znajdują się tu droższe hotele z restauracjami na plaży, w których siedząc przy kolacji możesz obserować wspinaczy zdobywających szczyty 🙂 Jesli jesteś zainteresowany wspinaniem – bez problemu można wynająć sprzęt oraz przewodnika, który zabierze Cię w rejony spinaczkowe i przyasekuruje gdy będziesz wdrapywać się na skały.
Ze strony zachodniej przeszliśmy specerkiem na stronę wschodnią przez około 5 min. Tu znajdują się tanie noclegi, dużo restauracji i tętniące życiem w nocy drink bary. Klimaty reggae, pyszne jedzonko a noce w tamtym miejscu są wręcz magnetyzujące. Niestety rankiem przy odpływie, okazuje się, że nie ma plaży na której można poleżeć – piasek pokryty szlamem, trzeba było z tamtąd po prostu uciekać.
15 min zajmuje dotarcie do północno-zachodniej plaży Pranang Cave Beach. Tu znajduje się RAJ!!! W głębi położone są dwa bardzo drogie hotele a tak poza tym nie ma nic poza bajeczną plażą z piekną, lazurową wodą. Co najlepsze w tym wszystkim, nie ma natłoku turystów, więc czujesz się dosłownie jak Leonardo DiCaprio z filmu Wyspa Tajemnic. Tylko Ty i natura.
[wp_ad_camp_1]
[wp_ad_camp_1]
Skusiliśmy się na lunch z lokalnej, plywającej restauracji. Wybraliśmy z menu Pad Thai, jest to ryżowy makaron smażony z jajkiem, krewetkami i prażonymi orzeszkami. Do tego mocno schłodzone, lokalne piwo Chang, które polecamy. Jest to lekki, jasny browar, który orzeźwia podczas intensywnych upałów. Railay jest miejscem, którego nie możesz ominąć zwiedzając Tajlandię. Oprócz wspinaczki można nurkować, wypożyczyć kajak i zwiedzać pobliskie wysepki.
Z powodu tego, że gonił nas czas następnego ranka o 8:00 opuściliśmy wyspę. Na Longthaila czekaliśmy długo, ponieważ łódka nie odpłynie aż nie zbierze się przynajmiej 8 chętnych, chyba, że zapłacisz za wyczarterowanie całej łódki. Czekaliśmy aż trzy godziny, bo tego dnia nie było wielu chętnych poza nami i jedną parą z Kanady. Niestety byliśmy zmuszeni przepłacić aby ruszyć w dalszą podróż. Normalny koszt biletu za osobę z Railay Beach do Krabi Town to 150 thb. Po 40 minutach znajdowaliśmy się w miasteczku, gdzie zostaliśmy zwerbowani przez pośrednika, zakupiliśmy bilety na autobus oraz prom na wyspę Koh Samui. Podróż była dość ciężka, autobus dosłownie z lat 80-tych, zbita puszka, brudna i śmierdząca. Po 4 godzinach dotarliśmy na prom, który wyglądał podobnie, pan wlewający paliwo z karnistra nie przeszkadał sobie i popalał przy tym papierosa… pełen luz. Na promie usiedliśmy na górnym pokładzie, puszczono nam film, który dwa dni wcześniej wyszedł w kinach w USA szczęśliwi, że została nam godzina do celu. Dopływając do wyspy okazało się, że wszystkich kosztów nie pokryliśmy, górny pokład z najnowszym filmem okazał się pokladem typu VIP i zapłaciliśmy 30 THB od osoby za taki luksus … istne cudo. Po chwili wpadł krzykliwy Pan, który chciał zorganizować tani transport do Chaweng beach i nacignął nas na bilety, gdy wsiedliśmy, okazało się, że transport zorganizowany przez niego – Thuk –Thuka – był darmowy. Przygotuj się więc, że w Tajlandii na kazdym kroku będzie próbował Cię ktoś naciągnąć na parę groszy.
Grudzień to na Koh Samui czas fal, więc wypożyczyliśmy deskę surfingową, cena ostro stargowana do 100 thb za godzinę. Tak poza tym na wyspie nie ma powodu zostawać dłużej niż na jeden dzień, wiele plaż należy do hoteli a ich menedżerowie będą uprzejmie wypraszać gdzieś dalej.
Nad wyspą czuwa ogromny, złoty Budda. W miasteczku Chaweng czeka na Was pyszne jedzenie, drinki i masaże. Zafundować można nawet sobie w jednej z wielu klinik holywoodzki uśmiech. Jeśli chcesz dobrze zjeść a przy okazji nie przepłacić poszukaj miejscowych restauracji. Ich wystrój jest dość surowy ale zapewniam, że jedzonko pierwsza klasa. Za obiad zapłacisz 50 THB, w restauracji 150 THB wzwyż. Jeśli wybierasz się na imprezę, polecamy udać się na uliczy targ Chaweng, gdzie barmani wymachujący butelkami serwują przepyszne koktajle za jedyne 50 THB (w restauracji zazwyczaj kosztują 150THB).
Zdradzę Wam jedno miejsce, gdzie musicie koniecznie wybrać się na śniadanie lub lunch. Jest to lokalna restauracja działająca przy bardzo drogim, 5-gwiazdkowym hotelu Rockyʼs Boutique Resort za miasteczkiem Iamai. Jedzenie jest niesamowite, zamówiliśmy żeberka w słodko-kwaśnym sosie, do tego zupę z krewetek i świeżo przyrządzone owocowe koktajle. Za to wszystko zapłaciliśmy 80THB. Nie ma znaków ani nazwy tej restauracji, lokalna ludność nazywa ją kuai tiao ga laa co oznacza ryżowy makaron. Wyspa jest droga, przeznaczona dla osób, które lubią leżeć w drogich hotelach i chodzić po klubach.
Z Koh Samui kolejnym celem naszej podróży było Full Moon Party na wyspie Koh Phanang. Bilety na łódkę w dwie strony kosztują około 700 THB. Nauczeni, że nie kupujemy u pierwszego, lepszego pośrednika (odwiedziliśmy ponad 15) i w końcu udało nam się kupić bilety w dwie strony za jedyne 200 THB 🙂
Co tu dużo mówić o imprezie, zobaczcie sami na zdjęciach…
Najbardziej wykwintne były tam drinki serwowane prosto z plastikowego wiadra 🙂 Cena 300 THB – mega moc i mega kac gwarantowany.
Bangkok prawdę mówiąc jest brudny, przeludniony i śmierdzący lecz ma w sobie pewien magnetyzujący czar. Nad miastem utrzymuje się ogromny smog. Zostaliśmy tam jedynie jeden dzien, lecz poznaliśmy tam Polaków mieszkających w Bangkoku, którzy powiedzieli nam, że dopiero po kilku tygodniach jesteś w stanie odkryć smaczki tego miasta.
Zapraszam na foto relacje..
Ostatnim miejscem przed naszym wylotem był Phuket.
zdjecie 46 , 47
Przepiękne plaze, złocisty piasek – jedyny problem to niestety tysiące turystów. Do tego stopnia, że aż woda przy plaży jest mętna od kremów do opalania. Gdyby na to przymnknąć oko to jest cudownie. Miasteczko jest typowo imprezowe. Wieczorami chodząc po uliczkach zaczepiają Cię Tajki i lady boye. Jedną z atrakcji jest tzw. Pinpong show. Panie ze swoich narzadów rozrodczych strzelają piłeczkami, palą papierosy itp. Ceny często są wygórowane za taki show, lecz można znależć kluby, gdzie przy zamówieniu jednego drinka nie pobierają dodatkowych opłat. Phatong tętni życiem nocnym, sylwester był pelen fajerwerków, nagich pań lub też panów – ciężko powiedzieć, małpek i legwanów, z którymi chcą Ci zrobić zdjęcie oczywiście odpłatne. Jednym słowem pełen folklor.
W ciągu dnia można wybrać się na zakupy, lokalne targi gdzie proponują najnowsze ciuchy i perfumy w „100% orginalne“ 😉 Można przedłużyc sobie włosy, odwiedzić spa, zamówić tajski masaż, wybielić zęby i to po całkiem przystępnych cenach. Z Phuketu odpływają łódki, które zabiorą Cię na przepiękne wyspy, które zobaczyć można w hollywoodzkich produkcjach filmowych.