Powodów do podróżowania jest wiele: odpoczynek, zabawa, ekstremalne doświadczenia, dowolnie wybrany temat przewodni podróży (zamki, jedzenie, wiara, tajemnica, historia). I pewnie którymś z nich kierują się osoby wybierające na cel swojej podróży skażoną strefę wokół miast Czarnobyl i Prypeć.
Ten bardzo nietypowy kierunek jest coraz bardziej popularny wśród turystów. Zapewne to tylko kwestia czasu gdy obok wycieczki do Egiptu czy na Majorkę, znajdziemy w biurze podróży ofertę zwiedzania zamkniętej elektrowni atomowej. Takie jednodniowe wyjazdy organizowane są już przez ukraińskie biura podróży i mniejsze, prywatne biura w Polsce.
Czarnobyl – miejsce jednej z najtragiczniejszych w skutkach nuklearnej awarii, jest oddalony od Kijowa o około 150km. Jednodniowa wyprawa zaczyna się właśnie w Kijowie, autobus jedzie do granicy strefy, na której sprawdzane są dokumenty. Po 30 minutach dojeżdża się do miasta Czarnobyl, w którym przed wybuchem czwartego reaktora (nocą w 25 na 26 kwietnia 1986 r.) mieszkało ponad 12 tysięcy ludzi.
[wp_ad_camp_1]
To co uderza na miejscu to cisza i to w jaki sposób natura zagarnia teren, na którym do niedawna żyło tyle ludzi. Dziś do zwiedzania w Czarnobylu są: opuszczone budynki i ulice zarastające bujną roślinnością, pomnik ofiar wojny ojczyźnianej, pomnik strażaków i personelu elektrowni, miejscowy stadion, na którym został porzucony sprzęt wykorzystany do tłumienia pożaru i budowy sarkofagu. Turyści obejrzą również zalew na Prypeci, w którym zostały zatopione rzeczne statki i barki skażone ogromnymi ilościami promieniotwórczych pierwiastków. Po tych apokaliptycznych, przygnębiających obrazach przychodzi chwila na odetchnięcie czyli wizyta w pięknie odrestaurowanej cerkwi św. Ilji (to jedyne barwne miejsce na tym terenie).
Z Czarnobyla autokar wiezie turystów przez wysiedlone wsie Lelew i Kopaczy. Zostały one zmiecione z powierzchni ziemi buldożerami, które robiły miejsce na składowisko odpadów radioaktywnych. Kilkadziesiąt metrów za wsiami zaczyna się teren elektrowni. Przeogromny teren, na którym pełno betonowych budowli, kominów i setek nieczynnych linii wysokiego napięcia. Wszechogarniająca rdza i rozpad. W następnej kolejności autokar mija tzw. rudy las – jeden z najbardziej skażonych terenów na świecie. Na rosnące tu sosny spadło promieniowanie równe dwudziestu atakom atomowym na Hiroszimę i Nagasaki. Drzewa natychmiast robiły się rude i obumarły.
Kolejnym punktem programu tej nietypowej wyprawy jest obiad w stołówce budynku administracyjnego elektrowni (barszcz ukraiński, surówki, mięso w sosie, ziemniaki; naleśniki i kompot na deser). Po objedzie, w sali projekcyjnej można obejrzeć makietę zniszczonego i ukrytego pod betonowym sarkofagiem czwartego bloku. Makieta się otwiera i widać całe wnętrze bloku – są tam miejsca, w których i dziś skażenie jest tak wysokie, że pracujące ekipy mogą wejść na 5 sekund!
Następnie autokar kieruje się do wymarłego miasteczka Prypeć. Po przejechaniu przez most na Prypeci oczom turystów ukazuje się brama ze strażnikami i ciągnące się dziesiątki kilometrów ogrodzenie. Za nim widać martwe miasto: 160 betonowych wielopiętrowych bloków ( żłobki, przedszkola, szkoły, szpitale, sklepy, bary, kino), liczne miejsca rozrywki: baseny, dwa stadiony, wielki park, wesołe miasteczko z diabelskim młynem. Przy rzecznej przystani szkielety statków, barek, łodzi. Turyści spędzą w Prypeci 2,5 godziny spacerując z przewodnikiem. Wieczorem powrót do Kijowa (za każdym razem odbywa się w przejmującej ciszy…).
[wp_ad_camp_1]
Z Polski niekoniecznie trzeba jechać na jednodniową wycieczkę i zwiedzać z przewodnikiem. Jest też możliwość dołączenia do wyjazdów, w czasie których spędza się 2 dni w Strefie, a Prypeć można eksplorować w miarę na własną rękę. Ja brałam udział właśnie w takim wyjeździe i myślę, że było warto.
Warto wspomnieć, że w samym Czarnobylu ciągle mieszkają ludzie – miasto nie jest do końca opuszczone.
Kopaczy nie zburzono po to, by zrobić tam składowisko odpadów radioaktywnych – w tamtym miejscu nic ma w tej chwili nic poza pagórkami porośniętymi trawą i drzewami. Te pagórki to przykryte ziemią zburzone wcześniej domy – w pierwszej chwili wydawało się konieczne zburzenie po awarii wszystkich zabudowań, ofiarą stała się m.in. wieś Kopaczy, ale później zrezygnowano z tego.
Składowiska odpadów są gdzieś indziej, m.in. w Burakiwce, gdzie w specjalnie skonstruowanych transzejach przechowywane są niebezpieczne odpady. W Burakiwce można zobaczyć też dużo więcej sprzętu używanego do likwidacji skutków awarii, niż na stadionie w Czarnobylu.
Menu na stołówce zmienia się codziennie. Te jakieś 3000 ludzi, którzy ciągle pracują przy elektrowni chyba nie wytrzymałoby codziennie dokładnie tego samego. Nawiasem mówiąc mi smakowało 🙂
Jakby ktoś miał ochotę poczytać o moim wyjeździe to zapraszam: http://www.dalekoniedaleko.pl/czarnobyl-wyprawa-do-strefy-zamknietej/
Cześć Ewa, w Prypeci byłem w marcu’12 (z biurem).
Wybieram się tam znów na wiosnę’13. Jestem ciekaw, jak zorganizowałaś sobie 2-dni w strefie ze swobodą poruszania się po mieście. Proszę o kontakt (GG 889500zero).
Przy okazji – zapraszam do obejrzenia mojego projektu (bohaterem jest miasto Prypeć):
http://www.youtube.com/watch?v=L8V5XPP8290
Wszystko robi przerażające wrażenie, do czego może doprowadzić błąd człowieka. Taka wycieczka na pewno pozostawi ślad w odwiedzającym. Ja bynajmniej się nie piszę ,ale temat warty poczytania
Czarnobyl i w ogóle cała Zona robi niezwykłe wrażenie…