Zima coraz bliżej, śnieg coraz bliżej i bałwany też coraz… moment, zapomniałem, że bałwanów nie brakuje i nieważne jaką mamy porę roku. Ten wpis będzie czymś innym, nowym w NeoTravel. Dlaczego? Bo chcemy przeczytać o Waszych najciekawszych wakacyjnych, zimowych, urlopowych wspomnieniach. W jakim ciekawym miejscu byliście, z jaką ekipą, a może po prostu zrobiliście coś zakręconego, o czym pamiętacie do końca życia, pomimo, że to były „tylko dwa dni w Pcimiu Dolnym”.
Na zachętę opiszemy kilka z naszych „przygód”, które nawiedzają nas raz na jakiś czas, kiedy wyruszamy w trasę. Przykładowo, jedna ze śmieszniejszych sytuacji, gdy byliśmy w Braszowie, postanowiłem odwiedzić bankomat. Wojtek czekał po drugiej stronie ulicy i wystarczyła chwila, żeby pokładał się ze śmiechu dopalając papierosa. Idąc pewnym krokiem w stronę jakiegoś rumuńskiego banku nie zauważyłem szklanych drzwi, które wygrały ze mną przez nokaut.
Innym razem, przy okazji wizyty w Livingo ze SnowMotion.pl, spędzaliśmy dzień za dniem na stoku. Oprócz tego popijaliśmy alkohol, oczywiście TYLKO w celu rozgrzania się. Wieczorem, po porządnym „rozgrzaniu się” przenieśliśmy się do ośrodka, w którym mieszkaliśmy. Tam kolejna porcja alkoholu, a że zmęczeni byliśmy po dobrej ilości snowboardingu, poszliśmy dość szybko spać. Jakież było nasze zdziwienie, gdy w środku nocy do naszego 4-osobowego pokoju wpadła grupa zakręconych studenciaków śpiewając „Sto lat”! Okazało się, że pomylili pokoje, bo też trochę się już zdążyli „rozgrzać”.
Zresztą w Livingo atrakcji nie brakowało, jak pewnego poranka chciałem zeskoczyć z piętrowego łóżka, ale ostatecznie zawisłem na poręczy od drabinki, bo zaczepiłem koszulką. W Bergen koleżanka Wojtka uparła się, że jest wielką fanką ostrych potraw, a już w szczególności ryb. Dogadaliśmy więc wszyscy, że dla niej zamówienie ekstra ostre. Jak to się skończyło? Myślałem, że będziemy dzwonić po straż pożarną, bo dziewczynie prawie oczy wyszły z orbit, ale twardo utrzymywała, że jej bardzo smakuje i uwielbia ostre jedzenie.
I oczywiście hit imprezy, kiedy w Katmandu zabalowaliśmy na Indra Jatra, dobiliśmy się w pokoju hotelowym. Dobiłem się w zasadzie tylko ja, bo nasza niezniszczalna ekipa wyruszyła bawić się dalej, a ja wyruszyłem… do łóżka. Śpię w najlepsze, a tu nagle w drzwiach z pełnym impetem zjawia się Wojtek, szuka czegoś, znajduje flaszkę jakiegoś nepalskiego alkoholu i wychodzi tak szybko, jak wszedł. Jaki był kolega spanikowany, kiedy rano nie miał zielonego pojęcia gdzie podziała się ta butelka… rozpłynęła się!
Czekamy na Wasze odpowiedzi i pamiętajcie, że jeśli byliście nad Bałtykiem i przez tydzień czasu nie byliście na plaży, bo padało, to żadne wspomnienie. 😉
Fajny wpis